Propozycja oceniania przez zdobywanie sprawności nie jest niczym nowym. Parę ładnych lat temu, w Matematyce, maj-czerwiec 1992, Małgorzata Mikołajczyk zaproponowała dla szkoły podstawowej listę umiejętności do zdobywania przez uczniów klas I-III i osobno IV-V i VI-VIII.

Każda z tych umiejętności, tak jak sprawności harcerskie, była związana z pewnym tytułem do zdobycia i odpowiednią nazwą.

W zalączonych tekstach, prezentacjach, obrazkach lub krótkich filmikach są przedstawione krótko pewne pomysły tematów na lekcję, lub na kilka lekcji, a czasem na prace o przedłużonym czasie wykonania, np. dwutygodniowym, W tym czasie wskazany jest stały kontakt grupy opracowującej temat z nauczycielem.

Tak zwany Raport Cockcrofta w początkach lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia wzbudził wielką dyskusję nad tym jakiej matematyki potrzeba dzisiaj dorosłym, aby mogli rozumieć co się dzieje wokół w społeczeństwie, interpretować informacje i pracować zawodowo.

Okazało się, że taka "matematyka potrzebna wszystkim" jest bardzo skromna. Skromna jest dlatego, że w szkole uczymy matematyki, która w dużej części jest przestarzała i zapomina się o niej z chwilą opuszczenia szkoły. Przy napełnianiu baku paliwem zwykle wyknujemy inne obliczenia w głowie niż te "szkolne". Do wypełniania PITu mamy inne metody niż te słupki wykonywane ręcznie ołówkiem na kratkowanym papierze.

Dostęp do czterodziałaniowych kalkulatorów jest dzisiaj powszechny. Nawet małe dzieci mogą to mieć w swoim telefonie kmórkowym. Taki kalkulator kosztuje mniej więcej tyle, co jednorazowy bilet komunikacji miejskiej. Ale zaznajamiać z nim dzieci trzeba bardzo wolno i w stylu zabawy. Od najbardziej elementarnych zabaw, do nieco bardziej zaawansowanych. Poniżej załączamy tekst, który jest krótką opowieścią o tym, jak to można zrobić. Można to zrobić na wiele sposobów. Nie warto ustalać w programie zbyt dokładnie szczegółów, bo te zależą od okoliczności i od dzieci z jakimi ma się do czynienia.

Standardy to są wzorce. Wzorce dobrego nauczania, zebrane i opatrzone licznymi komentarzami przez NCTM, odpowiednik naszego Stowarzyszenia Nauczycieli Matematyki w Ameryce, w początku lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia.

Wzorce opracwało NCTM (National Council of Teachers of Mathematics). Wywarły one wielki wpływ na sposób myślenia o programach nauczania, raczej w kierunku ukazywania wzorców dobrej praktyki, niż w kierunku publikowania listy tematów bez przykładów, co się za tymi tematami kryje i jaki styl nauczania przyjąć. Podano co staje się mniej ważne, a co nabiera znaczenia.

1 Matematyka to nie jest język

Język potoczny ma nośnik akustyczny. Każdy taki język ma charakterystyczne fonemy. Jest ich kilkadziesiąt. Można powiedzieć z grubsza, że odpowiadają one literom, ale to jest tylko pierwsze przybliżenie. Te charakterystyczne dźwiękowe sygnały pozbawione są znaczenia, ale są dobrze rozróżnialne na podstawie przeciwstawień np. wysokie – niskie, dźwięczne – bezdźwięczne, krótkie – długie, itd. Te wzajemne przeciwstawienia generują strukturę, która jeszcze nie stanowi podstawy akustycznej mowy. Dopiero różne zestawy tych fonemów, ustawienia w ciąg na linii czasu dają morfemy, to znaczy jednostki znaczące i na ich podstawie tworzy się zdania, czyli sensowne przekazy znaczeń, z których następnie buduje się teksty.

Czy matematyka ma coś z tym wspólnego? Na pozór nie.

1 Metafora organicznego wzrostu

2 Metafora przelewania treści

Czasem możemy inaczej spojrzeć na to co widujemy regularnie. Jedno niespodziewane spostrzeżenie czegoś z czym spotykaliśmy się stale i nie zauważaliśmy niczego szczególnego daje nowe przeżycie małego olśnienia. Czasem możemy to krótko ująć słownie, jak najkrócej, w formie haiku:

Księżyc na nowiu,
oś symetrii księżyca
trafia w słońce.

A czasem może to być inny zapis. Na grąco, póki spostrzeżenie jest jeszcze świeże.